Wizyta na pchlim targu albo dokładne przeglądanie serwisów ogłoszeniowych w Internecie to obowiązkowy punkt w weekendowym grafiku wszystkich wielbicieli staroci i majsterkowania. Przy odrobinie szczęścia, naszym łupem paść może zaniedbany ludwikowski fotel, zapomniany secesyjny kredens albo pięknie zdobiony lecz mocno zniszczony drewniany stolik. Oto, jak przeprowadzić jego metamorfozę.
Wszyscy, którzy kochają stare, epokowe meble wiedzą, jak trudno jest upolować coś naprawdę wyjątkowego. Poszukiwania elementu, który idealnie uzupełni naszą domową aranżację trwają niekiedy miesiącami, a jeśli już się uda – okazuje się, że jego kondycja pozostawia wiele do życzenia. I dobrze! Przecież największą radość sprawi nam nadanie mu nowego życia.
Pierwsze szlify
Każdy, kto choć raz bawił się w renowację starych lub zniszczonych drewnianych powłok doskonale zdaje sobie sprawę, że kluczem do sukcesu jest ich dokładne przeszlifowanie oraz odpylenie. I o ile duże, płaskie powierzchnie, takie jak blat stołu, nie stanowią problemu – tu z pomocą przyjdzie szlifierka oscylacyjna, to zdobione nóżki wymagać będą więcej zachodu. Taką pracę należy wykonać ręcznie, dbając o wszystkie łuki, wgłębienia oraz zakamarki. Niezależnie od metody, zawsze zaczynamy od papieru o mniejszej granulacji, np. 120g, stopniowo zwiększając ziarnistość do ok. 200g.
Kolor – ważna sprawa
Przeprowadzając metamorfozę stolika, z pewnością mamy w głowie plan na jego ekspozycję w domowym wnętrzu. To, w jakim towarzystwie przyjdzie mu się prezentować, w dużym stopniu determinuje jego nową odsłonę kolorystyczną. Oczywiste jest, że przy tak oryginalnym, drewnianym elemencie nie będziemy wprowadzać barwnej rewolucji, a skupimy się na odświeżeniu odcieni i dopasowaniu ich do otoczenia. – W tej roli doskonale odnajdzie się Bejca do drewna, która barwi powierzchnię, podkreślając naturalny rysunek usłojenia. Paleta kolorystyczna jest szeroka, ale w razie potrzeby z powodzeniem można łączyć ze sobą poszczególne propozycje. Bejcę najlepiej nakładać kawałkami kłębków bawełnianych, co pomoże uniknąć nieestetycznych zacieków czy krawędzi. Nadmiar preparatu usuwamy szmatką, po czym – dla pogłębienia koloru, możemy nałożyć kolejną warstwę – podpowiada Dawid Antczak, ekspert marek V33 i Liberon.
Nogi – podstawa sukcesu
Kiedy bejca na blacie schnie (co potrwa ok. 2 godzin) i nie pozwala na dalsze zabiegi, warto wziąć nogi… nie, nie za pas, ale na warsztat. Mowa oczywiście o nogach stołowych. Często ich przepiękny, oryginalny kształt sam w sobie stanowi wyjątkową dekorację. Wówczas wystarczy tylko ich odświeżenie, by nową i zbyt intensywną barwą nie odwracać uwagi od największych atutów. W tym celu wybierzmy czarną Farbę kazeinową Liberon, która zapewni nóżkom doskonałe krycie, ekstremalną głębię koloru oraz unikalne matowe wykończenie. Na takiej podstawie każdy blat będzie prezentować się doskonale!
Lakierowanie wieńczy dzieło
Po około dwóch godzinach, kiedy nóżki są już gotowe, a bejca na blacie sucha, przystępujemy do zabezpieczenia powierzchni. Możemy to zrobić na kilka sposobów: politurą, woskiem lub lakierem. – Każda metoda ma swoich zwolenników, jednak w tym przypadku polecam lakier V33 – jest łatwy w aplikacji, a efekty końcowe zawsze zachwycają. Ciekawym zabiegiem będzie wybór takiego, który dedykowany jest drewnianym parkietom. Sprawi, że pokryte nim powierzchnie będą lepiej utwardzone, a dzięki temu bardziej odporne na wszelkie zarysowania – radzi ekspert V33.
I co, gotowi do takiej metamorfozy?
Prosimy o załączanie podpisu do zdjęć: Zdjęcia i realizacja Pani to Potrafi